Tydzień przed wylotem miałam pożegnalnego grilla. Prawie wszyscy zaproszeni się pojawili więc było bardzo wesoło :D Nie sądziłam, że będzie tak fajnie a jednak! Nie było łez tylko same uśmiechy (chyba się wszyscy cieszyli, że w końcu jadę XD), życzenia szczęścia i powodzenia na drugim kontynencie.
Kolejne dni zleciały mi baaardzo szybko. Spędziłam je głównie z rodzinką i moim małym kuzynem.
Z pakowaniem nie miałam większych problemów, bo worki próżniowe zrobiły dużo miejsca wolnego (polecam przyszłym au pair). Niepotrzebnie spakowałam część rzeczy do mniejszej walizki bo na szkoleniu i tak miałyśmy obie w pokoju.
Prezenty kupiłam dużo wcześniej, a na koniec dokupiłam już tylko alkohol i słodycze Odrzańskie, które są z mojego miasta :) Chyba to najwięcej ważyło :P
W niedzielę pojechałam do rodziny i kilku osób się jeszcze raz pożegnać i o 14 wyjechaliśmy do Warszawy..
Ania.